„Czy nie?”
oczu świeczka
słychać pisk
to płacz dziecka
stukot tych
pustych śladów
oddech ich
krzyczy z sadu
czujesz na
plecach dotyk
czy to ćma
czarny motyl
piszczy tak
twa muzyka
śliny smak
głośno łykasz
Kiedy się odwrócisz
staniesz twarzą w twarz
do domu nie wrócisz
Słyszysz? To ich czas
Gruby śmiech
pies ujada
rwany dech
ciemność włada
Czmychnął szczur
palce w pocie
w skroni ból
kruk na płocie
suchy trzask
w karku szpilki
w uszach wrzask
wyją wilki
zimny wiatr
ciało smaga
zwidów grad
dusza naga
Kiedy się odwrócisz
staniesz twarzą w twarz
do domu nie wrócisz
Słyszysz? To ich czas
Nie. Jest gorzej.
Świadomości noże
tną bez powodu,
cicho pęka morze
z zimnego lodu,
Potłukła naczynie
skamieniała myśl,
cicho pyta czy nie
lepiej umrzeć dziś.