„Romantyzm”
opieram się o wielki głaz,
patrzę w oczy odbiciu memu,
myślę-„Co zmienia czas?”
Nagle wszystko prysło,
moja dusza i głowa, morze i głaz
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Na powrót złączyło się wszystko.
Nie widzę swojego odbicia... przecież mam
twarz.
Dziwne przeczucie z rozumem się kłóci,
jakby na granicy między śmiercią a życiem,
ale to wszystko prawda być musi,
jestem odbiciem.
Mam przeczucie jedno jeszcze,
jakbym w górę popłynął czasu rzeki,
jakbym był odwrotnym wieszczem,
bo świat jest młodszy o dwa wieki.
Teraz spostrzegłem, że fale spiętrzone
rozbijają się o skałę wystającą z morza.
Za jej szczytem -spojrzałem w jej stronę-
już wstała poranna zorza.
Na skale, jak ptak zraniony
siedział chłopak młody,
płaszcz na nim czarny, włos zwichrzony,
jakby złych myśli dowody.
Patrzył tępo w wody toń,
ta zdawała się go wciągać,
kusić smętną głębią swą,
aż zaczęło ją coś zmącać,
natenczas pada deszcz,
gęsto padają grube krople,
prawie nie widać jego łez.
Wszystko mokre.
Wtem drgnął, w oczach gniew,
wokół noc, piorun, błysk,
skały trzask, woda, krew.
Kamienie na plaży i w uszach pisk ,
tylko tyle zostawiła
nadnaturalna ta siła.
„Nieszczęśliwy wypadek”
w gazecie napisali,
dziewczyna przeczytała...
wzruszyła ramionami.
Lecz ja wiem,
że przyczyną była ona
i do niej miłość...
nieodwzajemniona.
Choć karty historii szybko Ktoś przerzuca,
ludźmi wciąż rządzą te same uczucia.