NIE MOGĘ PATRZEĆ
Nie mogę patrzeć jak ci zbrodniarze
W gandurach, garniturach i krawatach
Uśmiechają się do siebie nawzajem
Handlując krwią w haniebnych traktatach
Bogaci, syci i władzy nienażarci
Fetor sieją wokół siebie czarci
Niby ludzkie figury lecz natury bestii
Nikt zdaje się nie widzieć genów kwestii
Jakim oni prawem w czyimś imieniu
Dogadują się po cichu i w cieniu
Robią niecne biznesy kosztem mas
Kradną nasze życia i bezcenny czas
Wytarł bym buciory o te ich gęby
Bez litości wobec wszem i wszędy
Tracę wiarę w ludzkość i sens tu życia
Gdy gangi szafują prawem do bycia
Powinniśmy krzyczeć: Nie pozwolę!
Rozdzielać dramaty, śmierć i niedolę
Nie nas lecz swoje podłe interesy
Na krzywdzie zbijacie ciemne biznesy
Petro i do pary trumpo-rublo dolary
Z lepkich łapsk do łapsk przechodzą bez miary
Chciwością elit toczony świat krwawi
Krwią własną ciemiężony lud się dławi
A te kreatury z Mordoru rodem
W Środku i pomiędzy Wschodem Zachodem
Niczym feudałowie średniowieczni
Cofają cywilizację wszeteczni
Wracamy do rządów pięści i przemocy
Wyzysku i niewoli w sam środek nocy
Wieków ciemnych, okrutnych dla większości
Ale obfitych dla elit mniejszości
Demokracja, wolność, równość, braterstwo
Z wartości najświętszych otwarte szyderstwo
Obserwujemy na szczytach władzy właśnie
Gdzie kwity zamiast cnoty kończą waśnie
A ja miałem nadzieję, że ludzkość dojrzała
Po wiekach bólu przemian wreszcie zmądrzała
Zawsze jednak wyjdą z piekła potwory
Przez niezasypane w ziemi otwory