X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

A bomby lśniły jak szerszenie - H.H przypadki XXII

Wiersz Miesiąca 0
wolny
2020-10-13 06:04
fragment zachowanego dziennika uczestnika strzelaniny
[…]
Już z daleka było słychać strzały.
Huk pistoletów gwałcił nocną ciszę,
rozrywając ją na strzępy.
Ostrzał trwał nieustannie,
choć wszystkie szyby zostały zniszczone,
a w budynku nikt się nie poruszał,
prócz wąskich luf spluwających kulami.
Straty wśród szturmujących
były nadspodziewanie duże.
Plan nie zakładał takiej siły ognia
ze strony wampirów.
Ze względu na trudności
z dostaniem się do budynku X
[...]
Znów uciekałem,
jak szczur ścigany przez ogary.
W dłoni ściskałem nóż,
który nie był nic wart,
przeciw kulom.
Pocisk uderzył w ścianę,
tuż przed B.,
która uparła się iść przodem.
Instynktownie pociągnąłem ją do siebie.
Prowadzili ślepego,
a sami zachowywali się jak niewidomi.
Dźwięk.
Coś jak szmer miętego papieru
było jedynym ostrzeżeniem,
przed ciszą dzwoniącą w uszach
i wybuchem bólu.
Chyba się przewróciłem.
Na pewno.
Leżałem,
oddychając z trudem.

Czyż ten głupiec N.,
nie wygłosił pięknej mowy?
Zapamiętałem każde słowo.
,,Bracia, siostry.
Złączeni od setek lat jedną przysięgą,
błogosławieni przez srebrną kusicielkę,
stoimy na granicy zagłady.
Nasi wrogowie czekają u bram,
wierząc, że wystrzelają uciekające szczury.
Nie spodziewają się,
z kim mają do czynienia!”
Wszyscy mu wiwatowali.
Wokół błyskały szalone oczy,
pozbawione barw twarze,
pierścienie i kły.
Tak powiedziała B.,
która zaprowadziła mnie tam,
bym mógł go wysłuchać.
,,Jednak, Bracia i Siostry,
zawiodłem, jako wasz przywódca.
Śmiertelnicy nigdy nie powinni się zbliżyć,
tak bardzo do naszej siedziby.
Wybaczcie mi”
Zdjął pierścień,
ten sam na który wszyscy przysięgaliśmy
i upuścił go,
by upadł z brzękiem.
Zapanowała absolutna cisza.
Słychać było jedynie odległy szmer
atakujących ludzi i strzaskanych szyb.
Tłum podobno rozstąpił się jak morze,
przed jedną z wampirzyc.
B. nigdy jej nie spotkała.
Kobieta podeszła
i podniosła pierścień.
,,Akw Ójyrk upadnie,
ale drogo sprzedamy swoje gardła!”
Zgodny ryk i uniesione pięści.
Kiedy nie ma szans na wygraną,
każdy chce zabrać ze sobą
jak najwięcej przeciwników,
by stanowili jego piekielny orszak.
Ruszyli,
zwartym lecz chaotycznym tłumem.
Byli rzeką o morderczym nurcie
i jak woda rozdzielali się
na mniejsze strumyki,
gdy napotykali kolejne rozwidlenia korytarzy.
B. i N. zupełnie jakby to uzgodnili,
złapali mnie pod ramiona,
uniemożliwiając porwanie mnie
przez ,,prąd” tłumu.
Korytarz, którym podążaliśmy
stawał się coraz węższy,
aż mogłem dotykać obu ścian
koniuszkami palców,
a później całymi dłońmi,
by w końcu musieć zgiąć łokcie.
Milczeliśmy,
nasłuchując odgłosów walki, krzyków.
Oparłem dłoń na ramieniu B.,
by się nie potknąć,
a N. zrobił to samo ze mną.
Początkowo chciał iść pierwszy,
ale oberwał odłamkami
z przestrzelonej ściany,
przez co ucierpiała jego noga.
Opatrzyliśmy ją pobieżnie,
ostrzeliwani przez wroga,
skupieni na odpowiadaniu ogniem
(w przypadku B.)
oraz na wiązaniu bandaży po omacku
(w moim).
Nie mogłem wyjąć kawałków metalu,
ani drzazg.
Jeśli, choć to wątpliwe,
mieliśmy wyjść z tego żywi,
to N. mógł nawet stracić nogę.
B. wychyliła się,
by spojrzeć za róg.
Świsnęły kule,
zarówno jej,
jak i ludzkie.
Przeciwnik był sam,
musiał się zgubić w labiryncie,
który stworzył umysł N.
W Akw Ójyrk,
której nazwę również wymyślił mój brat
nigdy nie wiedziało się,
na którym się jest piętrze.
Między pokojami
i na korytarzach
schody pojawiały się
w najmniej spodziewanych miejscach.
Czasami otwierało się szafkę,
by znaleźć windę kuchenną,
a innym razem to szafka
zajmowała miejsce windy.
Każdy zegar,
z dokładnością co do sekundy
pokazywał inny czas.
Było to piekło dla ludzi,
lecz my czuliśmy się jak lisy w borsuczej norze.
Przemknęliśmy jak duchy,
zostawiając ciało za sobą.
Pewnie zostanie sprzątnięte,
po walce,
lub przy rozbiorze kryjówki.
Zagłębiliśmy się w plątaninie korytarzy,
lecz szliśmy przy frontowej ścianie.
Słyszeliśmy terkot karabinów maszynowych,
które mozolnie niszczyły twierdzę N.
oraz pokrzykiwane rozkazy.
Zakładano anihilację absolutną.
Nie zamierzano brać zakładników,
ani zostawić kogokolwiek żywego.
Z kryjówki
miał nie zostać kamień na kamieniu.
Zacisnęliśmy zęby,
zamykając emocje w klatkach.
Powinniśmy to przewidzieć.
Sufit zaczął się obniżać,
przez co ja,
a następnie N. i B.
musieliśmy zacząć się przygarbiać.
Na końcu pełzliśmy na czworakach.
Byłem pewien, że N. się zgubił,
lecz nie wspomniałem o tym,
bym nie zarżnął morale.
Nie mogliśmy się zresztą wycofać,
bo zaklinowalibyśmy się
o łuskowate w projekcie cegły.
(Brawo N. bardzo ładne,
ale morderczo niepraktyczne)
Ostatecznie jednak
dotarliśmy do punktu,
gdzie ściany zaczęły się rozsuwać,
a sufit się wzniósł.
Odetchnęli swobodniej,
rozprostowując kości.
Ktoś skoczył na mnie
z potępieńczym wrzaskiem.
Bez namysłu osłoniłem się,
ręką, w której trzymałem nadal nóż.
Nie widziałem przeciwnika.
Nie wiedziałem, co za chwilę zrobi,
lecz…
Mężczyzna pachniał nienawiścią
i desperacją.
Tacy byli najgorsi,
nieprzewidywalni.
Oderwałem go od siebie
i odepchnąłem.
W tym momencie…
Dźwięk.
Coś jak szmer miętego papieru
było jedynym ostrzeżeniem,
przed ciszą dzwoniącą w uszach
i wybuchem bólu.
Chyba się przewróciłem.
Na pewno.
Leżałem,
oddychając z trudem.
Ból rozszarpywał mnie na strzępy.
PS Następnym razem jak opublikuję czarny wiersz zwróćcie mi uwagę, bo prawdopodobnie stało się tak przez pomyłkę
autor

Ocena wiersza

Wiersz nie został jeszcze oceniony.

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.



Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności