ujarany księżyc
a na niebie gwiezdne sople
rozsypane w włosach nocy
która ciszą się uroczy
i łaskocze wizje senne
rozświetlając się ramiennie
rozpasując pod poduszką
chowa się pod moje łóżko
a ja patrzę i nie wierzę
czy ten księżyc świeci szczerze
czy to tylko zgrywa nocy
że ta cisza tak uroczy
i pozwala grać na soplach
gwiazd co błyszczą w moich oknach
kiedy ujarany księżyc
plecie co ślina na język
posrebrzanym spadnie deszczem
by sen dalej mógł trwać jeszcze
aż do czasu kiedy nocka
niespodzianie świt napotka
.
zagrać na emocjach wiatru
w dzień słoneczny mi potrzeba
w scenach chmurnych jak w teatrze
otrzeć twarz błękitem nieba
i przywołać dreszcz rozkoszy
w srebrnych kroplach na cień łąki
tak po prostu się panoszyć
jak król świata w jasnym słońcu
być błękitem nieskończonym
z wiatrem trwonić dary nieba
ciemną scenę jasną gonić
tego właśnie mi potrzeba
i nie żądam tylko proszę
głosem lekkim jak sen duszy
w której przestrzeń się unosi
i do lotu umysł zmusza
więc na przekór grawitacji
lecę z wiatrem w otchłań nieba
w chmurnych scenach jak w teatrze
tego właśnie mi potrzeba
hej!