srebrzyste wieczory
maleńka wysepka wśród mgły
w zmierzwionych włosach
pławiły się dłonie sącząc
pieszczoty ulotne jak
powiew bryzy z lądu
nocną porą
silne ramiona oplatały
plecy zalążkami
dzikiego wina chwytały
w mig bezwolne ciało
więzi raziły bezbłędnym splotem
jak oczka zaciśnięte na szydełku
drobinki przędzy i osnowy
na kołowrotku w ciągłym ruchu
w pełni księżyca kontury
rozpływały się w pozłocie
lgnęłam ku tobie zapętlona
odruchem fali co nie zna spoczynku
przywiązana jak do pręgierza
modliłam się o miłość
co nie ucieknie w wyścigu ze świtem
Bożena Joanna
Październik 2021