na jawie
zakop dawne mrzonki
zasłoń poszarzałą ścianę
na której królują cienie
pożegnaj otumanienie
twarz brodacza obłędem
w twoich nocach
białych jak letni świt
podążasz jego śladem
zagubiona w zaułkach
w wąskich arkadach
smutnych labiryntach
tam słońce nie dociera
jesteś surowym katem
wymierzasz sobie karę
niezasłużoną przedawnioną
każdy nowy sobowtór rani
pogrąża w bólu jestestwo
odsłoń słoneczną zasłonę
do wnętrza wpuść promienie
za firanką jest nowy świat
w ciemności nie pohukuje sowa
odmęty giną w uciekającej mgle
swobodny oddech powraca
Bożena Joanna
luty 2023