Pieśń bez granic...w ciszy mojego umysłu...
a dusza – zapis nut, byłabyś symfonią,
której słucham, nie mając uszu.
Jesteś ogniem, który nie parzy,
lecz oświetla zakamarki mej samotności.
Jesteś wodą, która nie topi,
a jedynie gasi pragnienie bycia zrozumianym.
Nie potrzebujemy skrzydeł, by latać…
wystarczy, że zamkniemy oczy
i poczujemy, jak ziemia znika spod stóp…
a my wznosimy się w przestrzeń,
gdzie czas nie ma znaczenia,
a odległość jest tylko złudzeniem.
Kocham Cię ...
Kocham Cię ,nie pomimo niemożliwości,
lecz dlatego, że ona istnieje.
Bo nasza miłość jest jak roślina,
która wyrosła na betonie, kostce przed domem.
Dowodem na to, że życie zawsze znajdzie sposób,
by rozkwitnąć tam, gdzie nikt się go nie spodziewa.
A kiedy przyjdzie czas, gdy mój głos zamilknie,
a Twoje słowa staną się tylko echem
w pustej przestrzeni… pamiętaj,
że każda łza, którą uronię,
będzie modlitwą dziękczynną
za każdą chwilę, którą mogłem spędzić
w świetle Twojej obecności.
Bo jesteś nie tylko tym, kim jesteś,
lecz także tym, kim we mnie jesteś ...
lepszą wersją mnie samego,
czystszą iskrą w mroku, prawdziwszą prawdą
w świecie.
I choć nasza historia nie zmieściłaby się
w żadnej księdze, to zapisała się na wieczność…
w sercu życia — jako dowód na to, że miłość
nie potrzebuje litości, gdy była prawdziwa.