Truchtanie po parku
Czasami w tygodniu, zwykle przed śniadaniem,
wypełniam czas wolny porannym truchtaniem.
Czy w letnim upale, czy jesiennej słocie
biegam sobie w parku, nawet po robocie
A tu na mnie czeka krajobraz wspaniały.
Kołyszą się drzewa jakby mnie witały.
Wychodzą wiewiórki na moje spotkanie.
Myśląc, że przyniosłem im coś na śniadanie.
Siedzą przy stawie kaczki ze starym kaczorem
dyskusję prowadząc, jakim płynąć torem.
Czapla nieruchoma czai się do lotu
na jednej nodze stojąc bez żadnych kłopotów.
Ja spokojnie biegnę. Tętno kontroluję
i trochę jak intruz w tym świecie się czuję.
Bo choć ssakiem jestem, to nie wiedzieć czemu,
coraz mniej pasuję do ekosystemu.