Piechotą przez chaos (czyli: idę, bo nie wiem, gdzie usiąść)
Zmącony życiem, jak świnia w chlewie,
Wlokę się wciąż przez codzienność,
Nie pytaj dokąd idę , bo nie wiem.
Na końcu drogi wciąż ciemność.
W plecaku niosę decyzje, których
Wciąż jakoś podjąć nie mogę,
Listy z przeszłości, kanapkę z lękiem
I termos zmartwień na drogę.
Mam także mapę bezkresnych myśli,
Co zawsze kończy się w rowie.
Choć czasem piękny sen mi się przyśni,
Lecz potem zasnąć nie mogę.
Wędruję dalej, spoglądam w chmury.
W nich często szukam natchnienia,
Lecz one tylko zerkają z góry,
A z moich marzeń się śmieją.
Obok gdzieś stoi życiowy pionier,
Co mnie nakręca bym wrócił,
Mówi, że jeszcze zakręt i powiem,
Że warto jest się nawrócić.
Idę więc sapiąc, mijam pagórki,
Licząc na jakąś podpowiedź.
Wciąż mam nadzieję, że będzie z górki
I uda w końcu się dobiec.
GrzesioR
19-06-2025
Wiersz Miesiąca
Zaloguj się, aby móc zagłosować na Wiersz Miesiąca.