Kiedy to się skończy...
dla jednych symbol niewoli
dla innych wolności,
upchniesz w pudełku na pamiątki.
W niej oczy takie nagie.
Ktoś mimowolnie spuszcza wzrok,
ktoś inny dostrzega więcej, wedle intencji.
I takie usta ciche.
Mówisz tyle ile musisz,
co za ulga właściwie.
Ramiona jakby na sznurkach
z mentalnymi hamulcami.
Ludzie, coraz bardziej awatary,
liczby w statystykach,
zagubieni między teoriami, zakazami.
Strach o wszystko liczony na metry.
Maseczka, gałgan antymandatowy...
Kiedy to się skończy,
idę o zakład,
będziemy jak zawsze tacy sami...