Wrzesień
Kolejny koniec zmusza do życia
Chłodne wschody słonka i zachody
a ciepłe tak, zmysłowe
Powoli świat się uspokaja
Milkną dni, rodzi się nostalgia
Znów we wspomnieniach zatopieni
będziemy śnić swój czas
wciąż niegotowi na jesienie
Blade krople na pajęczynach
sekretnie mgłą osnute
nieuchwytne jak chwile
z biegiem lat inny zachwyt budzą
Mokre chodniki, policzki
brudne kałuże
żal czegoś, żal jak zwykle
Jesień uczy przemijanie rozumieć
a więc chyba się cieszę
Nie chcę już liczyć płatków koniczyny
i może ktoś będzie tulił mnie częściej
wcale nie jesiennie