Kobiety jak magnolie zakwitają za szybko (prozą spisane) 1
Wróciliśmy już do Krakowa razem. Kobieta Myślę-Że-To-Chwilowa-Zachcianka próbowała nas rozdzielić. Jednak jej słowa były dla mnie wówczas nieistotne. A szkoda?
Miłość mnie zaślepiła, a kobieta Ten-Koszmar-Musi-Się-Skończyć robiła, co mogła. Jednak tym razem nie wyszło jej. Po sesji jesiennej wyprawiliśmy zaręczyny, kobieta Uważaj-Nie-Daj-Się-Złapać-Na-Dziecko dostała migreny i zostałam samotną narzeczoną w takim ważnym dla mnie dniu. Wyjazd w góry też został odwołany, bo globus trwał aż, może tylko dziewięć dni. Nie dzwonił, nie pytał, był zajęty chorą kobietą Nie-Zostawiaj-Mnie-Mam-Tylko-Ciebie.
Zamiast z nim, wyjechałam z Elżbietą, jedyną przyjaciółką - od zawsze. Nie pamiętam czasów, kiedy nie było jej w moim życiu. Chyba też będzie do końca. Cokolwiek to znaczy. Gdyby miała czas i zrobiła test na inteligencję? - To mogłabym powiedzieć, że jestem przyjaciółką najbardziej inteligentnej kobiety w tej części Europy.
Dużo, bardzo dużo wcześniej, wczoraj... lata świetlne.
Dwie wystraszone dziewczyny z zapadłej mieściny, gdzie telefon miał tylko proboszcz i jego konkubina, przyjechały studiować do wielkiego miasta. Elżbieta na anglistyce, ja na medycynie. Po roku ona zaczęła równoległe studia na filozofii. Mówiłam, że była mega ambitna. Jadła dużą łyżką i dławiła się życiem w Krakowie. Nic ważnego nie obeszło się bez niej w operze, kinie, muzeum, teatrze, filharmonii i klubach. Na drugim roku była już po nieszczęśliwej miłości i zaleczonych ranach. Potrafiła przed urzędnikiem Stanu Cywilnego powiedzieć nie – nie będzie żadnego ślubu, przeproś tego pana i spie...laj gnojku. Dosłownie tak.