Adam i Waleria
Gdybyś mi drzwi uchyliła,
nie stałbym smutny u płotka
i żwawo wszedłbym do środka.
Jakże to, drogi Adamie,
źle ci tam stać przy bramie?
Wszak wiesz, żem już mężatka,
spijam pyłek z jednego kwiatka.
Walerciu, ja żony nie szukam!
Tylko do bram twych zastukam,
co by ci się nie dłużyło,
gdyby ślubnego nie było.
Ach ty, zuchwały Adamie!
Niechże u progu tu stanie,
co bym pewności nabrała,
żem słusznie zrezygnowała.
Walerko, staję gotowy!
Oceniaj, próbuj odmowy.
A i tak nim noc nastanie,
zmęczy cię moje pukanie.
Możesz tak pukać do woli!
Głowa mnie z rzadka boli,
ale do środka nie proszę,
gości ja tutaj nie znoszę!
Waleruś, uchyl ciut, odrobinę,
wyjaśnię ci najścia przyczynę.
Wiernaś, boś na wskroś nie otworzyła!
A jam rad, bo szczelina ulżyła...