Zmartwychwstanie
Zanurzony w trwaniu, nie zmierzam gdzieś iść
Jestem i nie jestem, byt - niebyt zarazem
Oddycha powietrze, uszom pompuje świst
Staję się fizycznie zamglonym obrazem
Pozbawiony złudzeń, lecz nadal będę tkwił
Doszczętnie głęboko w sobie się zanurzam
Tłumaczyć nie umiem, na mowę szkoda sił
Spokój mnie ogarnia, choć nadciąga burza
Krople czystej prawdy płyną z mózgu przez kark
Wszystko co się budzi z sobą wnet się klei
Naraz gwiazdy nocy przyciskamy do warg
Spragnieni tak prawdy, jak kiedyś nadziei
Odeszli w zaświaty ludzie słabi i źli
W ciemno, jako pierwszy, stopy obie stawiam
Troszkę jeszcze przeszłość odbija się i mdli
Ale Tu i Teraz darmo frajdę sprawia
Już nie ja zdarzeniom, a mi kłania się czas
Nie szukajmy więcej, wszystko w sobie mamy
To co przez nas płynie odbudowuje nas
Wyrzekam się dążeń i porzucam plany
Witold Tylkowski