Poeta
w nocy próbując przywołać duchy,
ale jakby co, ma czyste ręce,
nigdy na żale tu nie był głuchy.
Aureolę swą ujrzy nad głową,
namaści chętnie się okrucieństwem,
żył będzie biednie, jadł na surowo,
by stać się swoim całym przekleństwem.
Będzie wielokroć topił się w rzece,
powie: "znienacka dusza się wściekła",
lecz znajdzie piękno w ludzkim szkielecie,
bez cienia strachu wejdzie do piekła.
Świętą dziewicę wciągnie do łoża,
powie, że ona sama go pchnęła,
że taka była i wola boża,
po czym powstaną najlepsze dzieła.
On jest jak rana brocząca, krwawa,
wszystko to spisze w logicznym sprycie
piórem łamiącym wszelakie prawa,
powie: "sorry, no takie jest życie".
Jednak kroczy za serducha głosem,
jeśli już miłość, to bezgraniczna,
w oczach ma to, co przeszywa chłodem,
ta nienaganna dusza mistyczna.
Darujmy mu więc tę stronę ciemną,
niech w tej otchłani swojej bezdennej
zwiastuje wiedzę z Muzą tajemną
w taką noc jak ta - twórczą, bezsenną.
Witold Tylkowski