dziewczyna o niebieskich migdałach (15)
niewidome były jej spojrzenia zasklepione
ciszą nie płakały
tylko muzyka i zwiewne ruchy dłoni malowały
dom jedno drzewo morze po horyzont
drażnił ją spokój obrazu więc ciskała pomiędzy nawałnice i pioruny
jak wilga wciąż biegła nie dotykając nigdy ziemi
a piasek wbijał się pod paznokcie ranił
dotyk i zakłuwał pod powiekami
poddawała się o zmroku kiedy zwyciężał niesnem
kiedy nadzieja rozpryskiwała się na szklane drzazgi
wtedy odnajdywała siebie wewnątrz pryzmatu
a barwy zaostrzały się
i przenikały w załamania płótna
dom łączył się z drzewem by zniknąć w migotliwej wodzie aż po nieskończoność
klękała i czekała kiedy wszystko zniknie z przebudzeniem
wyobrażała sobie jak słońce igra
z brzaskiem jak drąży w ziemi dołki
jak układa łąkowe kobierce i przykrywa
je szkiełkami do innych światów
nie potrzebowała już biec
powoli zapominała o tamtej chwili
kiedy migdały zastygły w ciemności…