Wspominam
czule głaskając kwiatulę
a ona do niego się uśmiechała
i dawała coraz więcej mleka
mamę jak pieszczotliwie chodziła
koło kur kogutów kaczek indyków
którym nie brakło nigdy ziarna
też zadaszenia przed spiekotą słońca
dziadka gdy latem doglądał sadu
a potem złotą polską jesienią
układał w skrzyniach jabłka
smaczne zwłaszcza zimową porą
babcię która z miodowej lipiny
z żurawiny oraz ziół leczniczych
parzyła przepyszną herbatę ciepło
prosząc abyśmy pili ją na zdrowie
siebie kiedy podziwiałem świniaki
i ich wielki apetyt wyjadania z koryta
ziemniaków polanych zsiadłym mlekiem
chrum chrum wtedy radośnie wołałem
dzisiaj mieszkam w małym miasteczku
i tęsknię za drogimi na zawsze bliskimi
zrośnięty z nimi mocno całym sercem
także za prześlicznymi krajobrazami