Ostatnie godziny Słowackiego
Dochodzę swych ostatnich dni - dojrzały Słowacki,
W obronie stanę, po raz ostatni, moich racji,
I oddam ostatni dech ku chwale poezji.
Za słaby by walczyć podczas powstania,
Zbyt stary by dożyć styczniowego brania,
Zbyt samotny by poznać uczucie kochania,
I za smutny, by nie czuć melancholii.
Stoję nad grobem tego świata,
Wiedząc, że minęły me lata
I czując zbliżającą woń, co przelata
Nade mną.
Zapach śmierci bohatera
Tę samą, co była koło szańca
Generała Sowińskiego,
Co padł pod bagnetem cudzego.
Lecz nade mną nie stoi wróg,
Czuwał nade mną dobry Bóg,
Nade mną stoi ona,
Nie kochanka, ani żona.
Nade mną moja matka,
Czuwa, pewna i wartka,
Modli się o śmierć spokojną
Ona jedna - mi hojną.
Nigdy pieniędzy mi nie brakło, nie
Jedna jest tylko rzecz jakiej żałuje,
Że mi zdrowie nie pozwoliło
Jak bohater, na polu gdzieś zginąć.
Żałuje, że mistrz mnie zawiódł
A nie, jako powinien, mnie przez życie
Wiódł.
Cóż pozostało, prócz śmierci?
Szkoda, tak bardzo, że nie mam dzieci.
Byliby i ponieśli kaganek,
Lecz ja - swój odwieszę na kołek.