Ruchy pozarodzinne
wyrabiać normy szaleństwa.
Pospieszać zegar aby mógł,
odmierzyć drogę do piekła.
Obłędnym wzrokiem pochłaniasz,
wskazówki z wyblakłej tarczy.
Jęki rodziny dla ciebie,
błazeńskim życia zgrzytaniem.
Przeciskasz się przez tłumy,
filtrujesz grymaśne twarze.
Coraz mocniej egzotyczne,
coraz bardziej nienazwane.
Ktoś czasami przypomina,
żona, dziecko to twój płomień.
Ale gasisz bólem wszystko
w samotności widząc przyszłość.