X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Miasto: impresja IV

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2021-11-28 00:13
- Odsłona pierwsza -

Chciałbym zacząć jakoś inaczej… Idę przed siebie… Zimny, nocny wiatr kołuje szaleńczo wokół mnie… Szumią przejeżdżające samochody, blaszane stwory, industrialne widziadła… Przede mną długa droga, rozświetlone żółtawym światłem ulicznych latarni chodnikowe płyty, kostki… Rzucają cienie nagie drzewa, ogłoszeniowe słupy, ściany kamienic… Cienie wokół mnie, za mną, przede mną, obok… Szmer przejeżdżających samochodów łączy się z piskliwym, gorączkowym szumem w moich uszach… Jakieś widma i szepty… Na jawie, we śnie? Idę przed siebie, krok za krokiem, wnikam w rozświetloną latarniami przestrzeń… Jakie to miasto? Nie ma znaczenia… Szklane wieże sięgające gwiazd, mżące wewnętrznym blaskiem konstrukcje... Przechodnie przede mną i za mną, obok, niczym duchy, widma o rozmytych twarzach…

Zimny, jesienny wiatr szarpie mną, dręczy… Wznosi spod stóp żółte, zwiędnięte, wilgotne liście, które przylegają do mojej twarzy… Strącam je dłońmi, podążając ku światłu… Długa ulica, szum pojazdów, metalowy zgrzyt tramwajów w błysku pantografów… Poprzez chemiczne zapachy detergentów, mdlącego, przypalonego tłuszczu z kawiarń, restauracji i barów przebija ostra woń rozpalonej gumy… Ostre hamowania, błękitnawe obłoki spalin… Jasno-żółte plamy ulicznych latarni pełgają na chodnikowych płytach, równo przyciętych kostkach rowerowych ścieżek, asfalcie… Targają mną cienie rozczapierzonych, nagich gałęzi drzew… Przenikliwy wiatr… Na niebie ― pędzące donikąd ― skłębione obłoki…

- Odsłona druga -

Pomieszały mi się numery, zamiast parzystą, idę nieparzystą stroną ulicy… Wycia karetek, niebieskie błyskania kogutów, czerwone migacze, żółtawe halogeny, jaskrawe neony, kolorowe reklamowe szyldy… Idę przed siebie… Przede mną potok migających, zlanych ze sobą świateł, przyśpieszone oddechy, głosy, śmiechy, pokrzykiwania… Gdyby tak dostąpić nieskończoności, jaskrawości blasku, tak, jak podczas dostępowania śmierci… Coś mnie zmusza do ciągłego ruchu, abym mógł się zatracić w rozkoszy znikania… Zatem podążam w nicość, pozostawiając za sobą doczesną, gnijącą wegetację… Czuję, że rozwiera swoje ramiona cudowne uczucie wieczności, nieskończonego raju, uczucie, zaiste, dziwne ― jak po jakimś narkotyku…

Staję na światłach… Przechodzę… Idę długą, asfaltową aleją obok pustego parku… Kule lamp, ławki, przycięte żywopłoty, schowane w mgielnej esencji nierealne widma… Czyje? ― Niczyje… ― Nasze… Przenikam przez chłodne światło księżyca, które pada na ceglany mur, obumarłą wilgotną korę omszonego, leżącego od dawna spróchniałego drzewa… Skrzypiąca, poruszana przez nikogo furtka, zamknięta na solidny łańcuch żelazna, kuta brama… Jakaś postać… ― nie, to złudzenie stłumione mgielną zasłoną… Podchodzę… ― i z lękiem dotykam sennej wyobraźni… ― bladych ust, niewidzących oczu, co gasną…

- Odsłona trzecia -

Pusty tramwaj dudni swoją żelazna potęgą na betonowym moście… Przejeżdża wstrząsając całą ziemią… Niknie za zakrętem, chowając leniwie swój lśniący, jaszczurczy, zgięty na przegubie ogon… Płonące światłem biura są jedynie pozostałością czasu, który umiera nieubłaganie na moich oczach… Przygaszone, bądź całkowicie ciemne witryny sklepów są jedynie atrakcją dla niespokojnych majaków… Liczę uliczne latarnie, pomiędzy nimi nagie, smukłe topole… Sunie ulicą ciężka, dzwoniąca poluzowanymi blachami maszyna. Jej wirujące szczotki wzniecają pył, zmieszany zapach detergentów i dławiących nozdrza spalin… Przejeżdża wolno, niczym jakiś obły, prehistoryczny stwór…

Zaparkowane samochody spoglądają na mnie z poboczy martwymi oczami… Skamieniałe wytwory industrializmu… Zamiera w sobie czas, w swojej dziwnej, nieustalonej substancji. Idą przez ciszę przeciągle gongi i tykania, zgrzyty zegarowych mechanizmów na murowanych wieżach… Stłumione mokrym, padającym śniegiem oddechy, bicia serca, oddalające się niespiesznie kroki…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-27)


autor

Ocena wiersza

Wiersz nie został jeszcze oceniony.

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: czarny


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Mada44
Mada44
2021-11-28
Mroki miasta zamiast uroki. Wolę to drugie, ale to pierwsze też jest rzeczywistością. Pozdrawiam


Autor poleca


Autor na ten moment nie promuje wierszy
Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności