nie graj ze mną w znaczenia...
a grube dno to tylko iluzja
dlatego przez nie tyle wypiłyśmy życia
które wciąż rozsypuje skrzypiące igliwie
kaleczy nas i rani spojrzenia po to
by wycisnąć ostatnie rosy
martwy zapach żywicy też nigdy nie okrzepnie
bo nie nauczyłeś nas stąpać boso po truchłach
ani patrzeć przez szkielety skrzydeł motyli
a mimo to jesteśmy wdzięczne tobie
że odnalazłyśmy właściwy ból
***
wciąż kradnę niebu deszczówkę
by świtem i zmierzchem kreślić znak krzyża
chociaż wiara też jest limitowana i
nie dla wszystkich jednakowa
bliżej i dalej ołtarza poustawiane ławki
dla (nie)wiernych Tomaszów
a czas wciąż wyparowuje mimo tego że
wrosłam w szczelinę nieustannej
litanii do Boga bez skończoności
w szkle pozostało już tylko kawałek czasu
gdzie go teraz odnajdę i za co odkupię
judaszowe srebrniki dawno zaległy
na półkach lombardów a bliscy
trafili do szynku choć mieli być bezzwrotni
nie będę już przepraszać i płacić kary
za to że żyję i nie będę milczeć w tobie
dzisiaj zatańczę na dachu świata...