Słowa
tak zwykłymi jak światło poranka,
ciepłymi, jak słoneczne popołudnie.
Drżą we mnie wszystkie wrażliwe
struny, jakby grał na nich anielski
posłaniec.
Szukam twoich słów jak zagubiony
oświecenia, jak dusza usychająca
szukająca wiecznego źródła.
Mówisz do mnie zwykłymi sowami,
człowieka o oczach pięknych pięknych
jak brylanty poranka, przejrzystych
jak ton górskiego jeziora.
Człowieka, który pojawił się w trudnym
rozdziale mojego życia, próbując go
nieco odgmatwać, wprowadzając światło
i nieco delikatnego spokoju.
Mówisz do mnie tak, jak nikt nie mówił
wcześniej - niewiele mówiąc mówisz
wszystko, odbierając wszystkie smutki
pozostawiasz nadzieję- "kolejnego dnia znów
mnie usłyszysz" - więc czekam na kolejny
dzień spragniona twoich słów coraz
bardziej i bardziej.