Kropla miłości
co w mroku niesie spokój i światło
bliskość nasza, jak pierwszy miękki sen
budząc śpiewa w serca ukryty kącik
nie chcę już zmierzchu, odkąd jesteś świtem
pękniętym światłem przeszywasz me granice
twoje spojrzenie niczym odbicie w wodzie
niosąc zapach poranka, płynie w moją stronę
w twoim spojrzeniu znika każdy lęk
lekki liść — co tańczy w powietrzu bez celu
istnienie, tu i teraz, splata się z rytmem życia
w którym odnajduję radość wesołej niedzieli
nie chcę już ciszy, gdy twój głos ją kruszy
budząc się wiem, niebo jest blisko
gdzie każdy oddech jest obietnicą domu
początkiem w tobie, niekończąca się opowieścią
niebo pod palcami, każdy szept to fala
co popycha mnie dalej, bez końca, bez skali
bądź kroplą rosy spływającą na me wargi
gaszącą me pragnienie ciebie nieustannie