Bolero
podoba mi się, rozgrzewa serce
załóż, proszę te czerwone rękawiczki
tak aby szeleściły na skórze
zima na chwilę się cofa
ustępując miejsca oddechowi światła
ciepło bywa ciche
jak gest, który niczego nie żąda
a jednak zostaje
dłonie uczą się cierpliwości
licząc sekundy między spojrzeniami
bo najwięcej mówi to
co jeszcze nie zostało nazwane
i trwa, jak ślad myśli w powietrzu
słyszę pieśń o potężnym pięknie
która się zaczyna, powtarza, powtarza
wybucha i kończy…
a kiedy cisza ponownie zapadnie
zostanie po niej delikatny żar
jakby ktoś zamknął lato w kieszeni
i zapomniał je wyjąć
na przekór chłodnym dniom
nic nie zrobiłem
zmarnowałem swój czas
zagubiłem się we własnej muzyce
ona jest zawsze ze mną
na początku było tango
ale nie można całe życie tańczyć
może pójdziemy do parku?
prawie Cię tam pocałowałem
nikogo nie dopuszczam
do niedokończonych utworów
to musi zakończyć się katastrofą
tak jak wszystko
widziałem dziś ciężko rannego
wyglądał jak anioł nad łóżkiem
nieskończony spokój
przypominał będzie mi śmierć
a tak pięknie mogłoby być
wystarczy wiedzieć
gdzie wstaje świt
wrócisz?
jeszcze na pociąg zdążysz…
