Braterski cień
Z dwóch drzew las wyrósł, choć cień wspólny miały,
Inna pieśń w sercu, inny rytm w oddechu,
Minione chwile wciąż w pamięci tkwiły,
Lecz obu rozum zabrało w pośpiechu.
Dwóch ich zostało na pustej już sali,
Na bieli flagi, czerwona krew ciecze.
Brat zabił brata, bo się posprzeczali
O to, kto władzy będzie trzymał piecze.
Sam jestem w strachu bo agresja wielka
Straszą mnie zwłoki zabitego brata
Drzazga tkwi w oku, a w niejednym belka
On miał innego niż ja kandydata
Dym jeszcze wisi nad polami kraju,
Choć cisza spadła jak kamień na serce.
Nie było sądu — cóż więc pozostaje?
W pyle historii pogrzebać... nic więcej.
Słowo nie zginie, choć ciało umarło,
Krzyczy na murach, w spojrzeniach milczenia:
Czy warto było chwytać się za gardło
I już nie ujrzeć braterskiego cienia?
GrzesioR
1-06-2025