Gdy spadały śnieżne płatki…
nie trzeba jej zdobywać,
nie trzeba na nią zasługiwać”. - Erich Fromm
Wśród topoli wirowały płatki śniegu
I z księżyca srebrnym blaskiem się bratały
By dla ciebie lśnić, syneczku, w pełnym biegu
Kiedy z nieba wprost ku tobie będą gnały
I sfruwały wprost ku tobie srebrne płatki
I na dłoniach ci siadały jak motyle
A tyś cieszył się jak oczy twojej matki
Kiedyś nieba jej przychylał w tamtą chwilę
Człapał z wolna późny wieczór leśną drogą
Tyś się cieszył jak zabawką każdą gwiazdką
A stareńki srebrny księżyc skryty w głogu
Pełną przygód cię zabawiał opowiastką
A gdyś słuchał o czym księżyc opowiada
Gdyś spoglądał jak się srebrzą śnieżne płatki
W twoje dłonie powolutku sen opadał...
I spełniona… jak marzenie… miłość matki
Gliwice 25.02.2009 r .
Pamięci syna Tomasza