****
jak metafory w nocne wiersze.
Choć temat znany, to odurza
spragnione ciała. Dobrze wiem, że
miłość ma ręce ciepłoczułe
i nosi często wprost do nieba.
Gdy się przydarza, bez przymrużeń
spogląda w przyszłość. I od chcenia
układa dni w najśmielsze bajki,
co się nie śniły filozofom.
I do Leśmiana nieraz zajrzy,
żeby w malinach zasiać popłoch.
Znów mi się wciskasz tuż pod żebra
- słowem i myślą; jak zapalnik.
Kiedy nas piszę, ex cathedra,
jesteśmy wciąż niepoczytalni.