Spacer
Spać dziś nie mogę
Wybiorę się na spacer
Krótką trasę obiorę sobie
Noc taka piękna
Cicha i spokojna
Pójdę do lasu
Tam spokojnie czuję się
Latarkę wyjąłem
Strach wygnałem precz
Wydeptaną ścieżką
Przespaceruję się
Głos czyjś usłyszałem
Lub mi się zdawało
Lepiej przyspieszę kroku
Za siebie się nie oglądając
Umysł płata mi figle?
Słyszę jakieś kroki
Z oddali czyjeś wołania
Co to może być?
Nie wiem czy zawrócić
Strach mnie obleciał
Niegdyś zwykły spacer
Teraz walka o przetrwanie
Na całe szczęście
Wszystko nagle ucichło
Teraz znaleźć wyjście
Z tej piekielnej dziczy
Widzę światła już
Droga jest niedaleko
Biegnę dalej przed siebie
Nie zatrzymując się
Bezpiecznie się oddaliłem
Odetchnąłem z ulgą wielką
Już na pewno nigdy
Tak późno tam nie wejdę
Do mojego domu
Wróciłem po godzinie
Czas tak bardzo zleciał
Nawet nie wiem kiedy
Położyłem się do łóżka
Zmoknięty i zmarznięty
Przestraszony i skołowany
Zasnąć już nie mogłem...