Alkohol
Kolejny kieliszek opróżniasz
Chyba dwudziesty z kolei
I to wszystko
Tej jednej nocy
Wiem ile przeżyłeś
To mnie martwi bardzo
Zawsze silny byłeś
A teraz chyba się poddałeś
Wielka szkoda
Twój organizm ledwo zipie
Jedno whisky dziennie
Mocne dragi pewnie też
Na nogach się nie utrzymujesz
Z słów pozostał tylko bełkot
Nieszczęśliwa miłość
Zabrała wszystko co kochałeś
Dzieci, dom, rozum
Zawsze mówiłeś że sobie poradzisz
Że wszystko będzie dobrze
Teraz patrzę jak leżysz
Odszedłeś w spokoju
Przynajmniej już nie cierpisz
Lecz jakim kosztem
Żałuję że nie zdołałem pomóc
Pamiętać o tobie będę
Po wsze czasy
Zawsze byłeś przy mnie
Doceniam wszystko to
Co dla mnie zrobiłeś
Niechaj to będzie apel
Dla wszystkich cierpiących
Po pomoc nie bójcie się sięgnąć
Nie jest to żaden wstyd
Hańbą się nie okryjecie...