Zapasy lata
Nie chcę się witać jeszcze z jesienią
i dławiąc w sobie krzyk butnej duszy,
czuję ogromną wewnętrzną niemoc,
wiatr szumem liści chce go zagłuszyć.
Zimnym podmuchem drzewa wygina,
spowolnił w drodze strudzone ciało,
na ławce w parku chwilę zatrzymał,
bo się z nim szarpać siły nie miało.
Słońce wyjrzało zza ciemnej chmury,
dobrą energię wnet odzyskałam,
gdy się rozjaśnił świat szaro-bury,
stanąć na nogi ponownie chciałam.
Chociaż upływu czasu nie zmienię,
a droga jeszcze przede mną długa,
zatrzymam w sercu słońca promienie,
kiedy jesienna przyjdzie szaruga.
Powoli ogień życia dogasa
i coraz trudniej jest go podtrzymać,
kiedyś się skończą zapasy lata,
białym całunem przykryje zima.
___❧ѼѼѼ
__ѼѼ☘ѼѼ
█ѼѼѼ❧Ѽ█
▀█▀▀▀▀▀█▀ᓚᘏᗢ