Dzień słotny
Światło latarni mgłą przyodziane
stłumione ciszą ciemność rozprasza.
Ze snu wychodzi wolno poranek,
leniwie krocząc w szarych kamaszach.
W jesiennym płaszczu z niemrawą miną,
ziewnął pod nosem jeszcze zaspany
i na pobudkę o szóstej bijąc,
smętnej sobocie otworzył bramy.
Może przy kawie się rozpogodzi,
łagodząc marazm nocy ponurej
i wyjmie uśmiech, by dzień osłodzić,
wstrzymując chłodny letargu strumień.
─────▄▀██████▄
────────▀███████▄
▄▀▀▄▀▀▄──██◉██████
▀▄♥‿♥▄▀──██████████
──▀▄▀────███ノ█████
────▄──▄█████████▀
─────▀████████▀▀