KOBIETA W SZAREJ GARSONCE
Spotykam ją codziennie.
Szara pośrodku tłumu
Dźwiga szarość niezmiennie
Lekkie skinienie głowy
Grymas na powitanie
Wygasłe, puste oczy
Obojętne mijanie
Kobieta w szarej garsonce-
Dziś z trudem ją poznałam.
Barwny motyl wśród tłumu
Tak pięknie zajaśniała
Uśmiech na powitanie
Jakieś uprzejme słowa
Błyszczące, senne oczy
Cudownie zjawiskowa
Nie wiem, co się zdarzyło,
I nie wiem skąd ta zmiana
Może nie chciała być szara?
A może była kochana?
Na rogu stał mężczyzna
Możliwe, że się spotkali
Nie jestem tego pewna
Słabo widzę z oddali
Prawda zwykle ukryta
Tylko jedną ma twarz
Trudno rozstrzygać życie
Gdy marny wzrok już masz