*** /wejdę naga jak dziecko/
wejdę naga jak dziecko do morza tej nocy
miękka toń kolebiąca bije szeptem w brzeg
gwiazdy wieczne anioły głaszczą migotaniem
przemieniając zlęknienie w ażurową mgłę
jestem nikła a jednak widać mnie z kosmosu
gdy umykam na dobre wierzeniom i snom
cisza z szumu wyplata chłodne smugi bryzy
liże czule powieki przemęczonym łzom
księżyc złoży mi ukłon i rozwinie z blasku
wchłaniającą aleję do słonej mogiły
będę chciała nią pójść
będę chciała tam pójść
będę chciała tam ujść