Na krawędzi snu
karty pięknej czystej jak śnieg
jak dziecięce prawe myśli
nim skwaszona ludzkość wniknie
w ich spokojny bieg
opowiem Ci wiatrem o czerwieni
falującej jak maki na wzgórzu
krzyczącej głogami na miedzy
gdzie cień krzyża przydrożnego
przypomina o naszych serc Stróżu
opowiem Ci sercem o zieleni
budzącej się wiosną z przylotem
klekoczących bocianów
zmieniającej się w brązy i złoto
z ich odlotów rytmem
opowiem Ci łzą o błękicie
nieba śpiącego nad łąkami
i chabrów skąpanych w rzepaku
co stalą Bałtyku się staje
gdy sztorm wydmy zabiera falami
opowiem Ci jeszcze o wzgórzach
ubranych w ciepłe z liści kocyki
w kropki suchych biedronek upstrzone
gdzie snują się zapomnienia leniwie
jak jesiennej mgły białe szaliki
opowiem Ci też o polskości
podlewanej obficie krwią i potem
namaszczonej słowem i nutą i pędzlem
gdzie brat nie zawsze jest bratem
choć na balkonie mu flaga łopocze
opowiem Ci dotykiem o bliskości
wyrytej głęboko na dnie
pulsującym serdecznie na pamięć
gdy na krawędzi snu
uciekają myśli niezgrabnie
