Różaniec z czereśni
gdzie czas schowany przed deszczem
przeciera drzewom posklejane liście
oczu gdzie księżyc wszetecznik
opity po burzy łka jak dziecko
wsłuchane w atomowe serce matki
senną wezmę za rękę rozmówić się
z ciszą przy zdziczałej czereśni
co w swojej pustelni kolejny rok
odkrywa samotność na nowo
przekładając w palcach tajemnice
różańca pochylona wsłuchuje się
w modlitwę ziemi
zbudzoną zabiorę niby to ukradkiem
w kipiel przedwiestną co kry lodołamie
i falą przypływu rozlewa na piersiach
wypłukując samorodki przedwczorajszych snów