od podniebienia
życie płynie szybko
kwitnie jak kwiat
z betonu w ścisłym
uścisku na dnie
pustego basenu
spragniony cienia
zapisuję słowa
językiem od wewnątrz
ścieram własne
podniebienie
zapomniałem je
do tej pory docenić
ostatni je poparzył
był za gorący
jest jak guma do życia
dla amerykańskiego
komandosa w niewoli
najprostrze rzeczy
mają swoją siłę
prostota swoją magię
niebawem zjem siebie
całego od środka
cichą, ciemną nocą
jak wąż zrzucę skórę
i dam mewom
do pożarcia
tam gdzie leży
piaszczysta plaża
pośród wspomnień
niech zadziobią myśli
na swoje nieszczęście