Ekologia /dykteryjka/
Założyłem jednoosobową organizację pod nazwą POLSKI GREENPEACE BIS. Nie chcą mi jej zarejestrować, bo ma za mało członków. Szkoda ponieważ zieloni otrzymują spore wsparcie finansowe z niewiadomych źródeł.
Na początek postanowiłem bronić żaby przed Francuzami. Chciałem się do jednej przykuć łańcuchem, ale głupia mi się wyślizgnęła i zwiała. Przerzuciłem się więc na walkę ze śmieciami. Rozlepiłem masę własnoręcznie wykonanych plakatów na temat segregacji odpadów. Fruwają teraz po całym osiedlu. Dozorca się odgraża, że jak mnie dorwie, to nie ręczy za siebie.
Jeździłem też po lesie z megafonem nagłaśniając hasła ochrony przyrody. Tu z kolei pogonił mnie jakiś leśniczy za to, że płoszę zwierzynę. A ja przecież kocham kotki, pieski i ptaszki. Dla moich kupiłem nawet na Sylwestra sporo petard i kolorowych fajerwerków. Ludzi lubię jednak coraz mniej. Zwłaszcza dozorców i leśniczych.
Pomysłów mam jeszcze dużo. Pole do działania jest szerokie. Za niektóre sprawy nie muszę się zabierać, bo robią to inni. Cieszy mnie na przykład blokada budowy autostrad.
W ramach akcji zdrowa żywność postanowiłem zakładać plantacje szczawiu, a odnośnie fauny podjąć ochronę komarów. Liczę na poparcie pewnego posła entomologa, ale spotykają mnie tu szykany, bo jacyś bezrobotni stale wypisują mi na drzwiach: „Sam sobie żryj szczaw komarowy wampirze!”.
Wysyłam też masę e-maili z apelem: „Łupki nie!”. Otrzymuję teraz sporo listów zagranicznych z poparciem. Najwięcej z Rosji. Często są one w nieco poprawionej formie: „Łupki nie, głupki tak!”.
Niech żyje ekologia!
Bogumił Pijanowski