koniec roku
wyszłam na spacer.
zaczepiły mnie sikorki
- czy wiesz kim są te białe
postacie w czarne kropki? -
- brzozy -
ramionami wzruszam
- nie moja droga, to jest nieba
z glebą małżeństwo -
w równym takcie zatriumfowały
wszystkie dzioby
- nie wierzysz? -
zaszczebiotała mi jedna
ze zmrużonym okiem
- wierzę -
rzekłam, zerkając z na
sfermentowane owoce kaliny
zbliżał się wieczór, pewnie
już dziobnęły
- tylko nie mów byle komu.
tajemnica lasu -
- nie powiem -
odeszłam. za spracowany
rok pora wzbić toast
nowemu na rano, trzeba
jeszcze kupić mleko