*** /tuż po narodzinach czasu/
tuż po narodzinach czasu
odziana w zajęcze skóry
nosiłam do jaskiń wiersze z jagód i dzieci
z księżycem zapatrzonym w pełnię
ścierając fałszywe znaki mojżeszowym tablicom
bez stałej prędkości światła obliczałam
kiedy sygnał z płonących stosów
dotrze do stworzycieli
prawdziwych
nikt nie rozpoznał
mesjasza roześmianego do rozpuku
ewangelia w matematycznej harmonii
miała ludzki puls
do życia wciekali źli
rozsadzali serca a ja zaschniętą krwią
przyozdabiałam szlaki zdziwieniu
zbawienie było dla łatwowiernych
ciekawym mówiłam z ekranów
uprzątnijcie wasze umysły
pootwierane na oścież pokoje przechodnie
w zbytku bez odpowiedzi
tuż przed tym gdy opuszczaliśmy ziemię
(w rytm rondo alla turca)
my siewcy stęsknieni ziaren
nie pierwszy raz poszukując miłości