Cień przeszłości
Lat temu było około trzydzieści,
Gdy na spacerze w parku przebywałem,
Słońce świeciło na pół wysokości,
Stałem w alei, cień przed sobą miałem.
Cichutko leżał, równo rozpostarty,
Był kontrastowy, ostry i wyraźny,
Zgrabny i kształtny, z myśli dziś nie starty.
Był jak drogowskaz, sztywny i poważny.
Estetycznymi zajęciami wtedy
Absorbowany w młodzieńczym zapale,
Trochę na skrzypcach grywałem od biedy,
I malowaniu hołdowałem trwale.
Obrazki moje tworzyłem z zacięciem,
Dużo ich było, sterta dość pokaźna,
Pędzlem tworzone i ołówka cięciem,
Twórczość ta była wtedy dla mnie ważna.
Lata mijały i upodobania
Te się zmieniły raczej negatywnie,
Twórczym zapałom zabrakło wytrwania,
Obrazki żyły, ale nie aktywnie.
Później widziały je oczy postronne,
Zachwyt wzbudzały – nawet było miło,
Lecz bukiet uznań nie pasował do mnie,
Byłem już inny – tamto się skończyło.
Dlaczego wtedy, gdy byłem już inny,
Opiniowano mnie cechą z przeszłości?
Przez kilka rycin – byłem temu winny,
Więc oddzieliłem przeszłość od przyszłości.
Obrazki tedy zniszczyłem doszczętnie,
Zostały tylko pojedyncze sztuki,
Chyba tak było – dziś wspominam smętnie,
Już nie zobaczą ich nawet me wnuki.
Gdy wracam teraz do mojego cienia,
Na grunt, padłego przed laty trzydzieści,
Aluzję moją każdy niech docenia:
NIE MOŻNA CENIĆ SIĘ CIENIEM PRZESZŁOŚCI.
Podwójnej myśli, aby tu nie było,
To napisanie dzisiaj się zdarzyło.
Jutro to zniszczę silny tym zamiarem
BY PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI NIE BYŁA CIĘŻAREM.
Kłamstwo obłudne tutaj jest ujęte,
Że jutro zniszczę – papier zniszczyć mogę,
Strofy w pamięci zostaną nietknięte,
Treści z mej duszy wyrzucić nie mogę.
Pisane około r. 1985.