Jackpot! Czyli... główna wygrana
Szedłem w milczeniu.
Gołębica wciąż siedziała na moim ramieniu.
Biała jak śnieg.
Stroszyła piórka i gruchała do ucha.
Gdy droga zdawała się kończyć
zobaczyłem rozstawiony stół
i cztery krzesła.
Dwaj pokerowi gracze szykowali się do gry.
Ktoś się spóźniał, a ja poczułem się zaproszony.
- Do dzieła! Krzyknąłem - Zagrajmy o...
- O życie? Zapytała Przyjaźń i szybko potasowała karty.
- O wszystko? - Miłość przymrużyła oko i rozłożyła je na stole.
- O Was, miłe Panie!
Uśmiechnąłem się w duchu.
Tym razem oprócz Nadziei na ramieniu
siadałem do gry, z Asem w rękawie.