Ślub
A ślub weźmiemy w lesie,
gdzie rzeką eteryczną
łódź z szeptów nas przyniesie,
bez imion, incognito.
I będą nam za świadków
oddech lasu, szum wiatru.
Nad głowami, w błękitną,
podniebną ramę nasze
złote wpiszesz monidło
słońca zachodu światłem,
a ja kwaśne tabletki
jak ryż sypnę do rzeki.
W źrenic jeziora czarne
wpadnę, kiedy obwiedziesz
zarys ust drżącym palcem,
jakbyś chciała powiedzieć:
— choć do mnie, zakończymy
za długie zaręczyny.