Nocne przywidzenie
jeszcze podmuch przy domykanych drzwiach
odcisk czyjegoś palca
na klamce
Anna Fidecka
tacy sami
różnimy się ilością i kształtem znamion
drogi którymi robaki
drążą korytarze w mózgach
w przeciwnych albo podobnych kierunkach
marcowe popołudnie
zdradliwe ciepło
ojciec w samej bieliźnie
po rodzinnym wypadzie
na obwoźną wystawę węży
dziś trzeźwy
umrze dopiero za dwadzieścia kilka lat
syn dorośnie
dojrzeją guzy wewnątrz ciała
zgęstnieją płyny ustrojowe
po drodze młodzieńcze myśli samobójcze
niegroźne
ale kto wie
gdyby stróż nie wygonił z klatki schodowej
na jedenastym piętrze
pępowina
pompa ssąca
podłączona do kilku ciał
żywych albo martwych
Mateuszku Zbyszku Oskarku
kiedy dotykam w nocy
prostujecie palce w skurczu
przy świetle księżyca i szczekaniu psów
ssanie tłoczenie
dojrzewanie treści
Kazimierz Jerzy Tadeusz
trupiobladymi twarzami
patrzą na was przez okna
dałbym głowę
widziałem jednego z nich
na środku podwórka nad ranem
sypał się z nieba
węglowy miał powietrza