za drzwiami
do rozmiarów nagiej ziemi
gdzie się perli zimna rosa
pod powieki wrasta zieleń
jeszcze błękit się kołysze
a świt się nie boi nocy
i nawleka na snów ciszę
ilustracje z głębin oczu
a ja obca jak planeta
pośród gwiazd co duszę mamią
wystukuję wdzięczny nietakt
piórem lekkim co jak anioł
spływa bielą na biel karty
i poezją duszę barwi
zawiązując pakty z diabłem
jeszcze szuka drzwi do Narni
.
rzucasz mnie w otchłań dotyku
czuję się najpiękniejsza
niczym róża gotyku kwitnąca
w wonnych wierszach
mięknę jak płatki w słońcu
i skraplam sił ostatkiem
by pióra giętkim końcem
kropkować białą kartę
o tym jak mnie dotykasz
i jak się we mnie mieścisz
wbrew gruboskórnej logice
wpisujesz w strofy wierszy
.
idziemy ścieżką jednej potęgi
i doganiamy wspólne pragnienia
w których stapiamy się w miękką jedność
aby się stoczyć do bram istnienia
tej krótkiej chwili w której płoniemy
jak dwa feniksy odbite w lustrze
we wspólnej ramie . w ramię idziemy
przeniknąć chcemy siebie najprościej
tak by się stopić w piór skrzydła silne
i móc odlecieć na brzeg istnienia
idziemy ścieżką jednej potęgi
i doganiamy wspólne pragnienia
.