kronika
twardy tynk pod paznokciami
rozkruszone w drobny mak cegły
pył
rozrasta się na wysokości trzeciego piętra
to zbyt niebezpieczne myśleć o wolności
kiedy w płucach pożoga
wciąż przez gąszcz włosów do ust się zakradam
nieprzespane noce odbite zmęczeniem w bladej cerze
ten szum
rytmiczny stukot
traaaata traaaata traaaata
Bergmann
w mgnieniu chwili uwiecznionej na zdjęciu
dreszcz tańczący na skórze
światłocieniem kartka za kartką
wchodzę w historię zapisaną
błyskiem fleszy
przerzuconą w moją przestrzeń