skaleczenia
połamane żyto
ziarnkuje w skotłowanej sukience
spójrz dzień kładzie się na nią
oczy zgęstniały błękitem
jak resztki nieprzespanych godzin
odcisnęły piętno na twarzy
w oddali widać Anzelma
zgrabiałymi dłońmi obejmując palik
kuśtyk
kuśtyk
przestrzeń oblepiona brudną bielą
zawodzenie psa
zwiastuje wschodnią zarazę
już matki w lesie zakładają wnyki
będzie lżej dzieciom
sterta ciał
pionowo
poziomo
na skos
jak gdyby rozrzucone patyki
na długość trzech metrów
na szerokość snu
bezpańskie oczy
wykręcone jasnym ku górze
tors przy torsie
miękko przysypane wapnem
chmury wiszą nisko
na deszcz
na niepogodę