Jutrzenko moja
Bladych poświat,
Momentów kiedy od niechcenia
W myślach układam plan na przyszłość
A wszystko i tak w proch się zmienia
I między palce przelatuję
Marne to życie
Proch istnienia
Jak katakumby martwych myśli
Nagle nabrzmiały wrzód sumienia
Za ewangelią, ewangelia
Dobra nowina
Świat szaleje
Tylko dlaczego tak mi szaro
Dla tego świata nie istnieje
Czy to już czas Jutrzenko moja?
Przytul mnie więc zimna kochanko
Zabierz też wszytkie złe wspomnienia
I może tak już na odchodne
Pocałuj jeszcze od niechcenia…