W niedzielę chrztu mego
Chodziłem nocą i za dnia błogiego po słowach mysich stópek drobnych wydrapanych na litery greki było jak podatków u nich reszty nie trzeba tłumaczyć (Adam, Miłosz, pana wiersze) przeciw życiorysie i albo dzięki niemu jakbym kończąc zaczynał od nowa żeby było jak rozmowa z ptakiem w lesie kiedy spojrzy na mnie intruza
Rozstaliśmy się w raju ty nie zgrzeszyłeś mogę zaczerpnąć z twojego śpiewu kiedy pójdę droga na spacer i do kościoła zanucę podobnie wesoło w skowronki jak Franciszek
Jeśli tak jest obracasz gnoje skiby nasze bo co to jest ta pieśń żalu skarga śpiew modlitwy przed tronem
Waszem potokiem szerzysz czasem odmierzasz kroki nasze w aniołach bliskich przy kołysce w drzewie przy drodze gumowym nagłej a niespodziewanej śmierci losie żywym
Drzewośpiew słoneczne hufce ogień ziemia ostryga tylko raz pryśnij najmocniej tylko raz i się nie zmieniaj mój tygrysie w lesie azjatyckim kolibrze kangurze łotrze papugom barakudo brzegu płetwy zębie wilczy przechodniu uliczny
Piłkarski taneczny krok w pstrokatej getrze wyginaj triceps biceps werbel werbel dalej zajrzyj poza ściemę aaa umieram a przeginam gdzie tu puenta gdzie tu finał
Tańcząc na wodzie zwycięstwo dla Niemców naszych braci Niemców
Rozbiega się wszystko jak twoje oczy rozbiega głodny nie jesteś sobą zjedz coś zrób coś z tym łupieżem wybiel zęby nakarm kota rozpal konar
Głowę unosisz jak żyrandol jak rondelek w nim coś się smaży skargi trupie wargi liczysz że będziemy się kochać do świtu idę spać letarg trwa trawy nie braknie pod błękitem czerwienią szarą kotarą niech gra tętent po strunach fortepianu maluj maestro we dwóch grajcie gracje dajcie w oparach tlenu spalić się w uniesieniu widmom mnogim ej wy poeci dokładnie segregujcie śmieci
Zaczynamy zatem fałdy kurtyny chodzą już śpiesznie niecierpliwością czarta w suflerskiej roli na scenie zabrzmi i zagra i zejdzie po parę słów jednocześnie rozsypią je równo cienkim strumieniem z góry część się połamie z trzaskiem to wliczone na większych scenach jest potok tutaj nie staje taśmy zabezpieczającej
Stoimy w kole podajemy sobie prawdę po kolei opakowaną w potartą kopertę każdy się gubi dodaje coś od siebie wychodzi sama koperta pusta jak puszka po napoju energetycznym typu nektar