I że Cię nie opuszczę...
Zjawiłam się z marzeń fioletów
gdyś mocno w swe myśli schowany
odzianą w dźwięk harfy i fletów
przywitał w swym świecie, kochany.
Przyniosłam ci w darze wzruszenia
i czarę szaleństwa przyniosłam.
Wplątałeś w me włosy życzenia,
jak Anioł przed tobą wyrosłam.
Niech myśli o mnie okraszą
twe życie, co było bezbarwne
zaś dłonie – co złe dziś odstraszą
i kwiaty przyniosą stubarwne.
Bądź, proszę strażnikiem i bratem,
twój oręż niech trzyma mi wartę.
Dotykaj jak piękny kochanek
subtelnie me serce otwarte
a czasem jak demon z zaświatów:
pewnie, bez opamiętania,
w asyście czerwieni, szkarłatów
kochaj mnie mocno do rana.
Niebo szafirem się mieni
przybrane koroną złotą
z ostatnich słońca promieni,
co dziś nas raczyło spiekotą.
Po stokroć me imię wyszeptaj
bym twego nieba firmament
zdobiła blaskiem swych oczu
jak w obrączce od ciebie diament.